Cześć kochani!
Dzisiaj, tak jak tytuł Wam mówi. Poszukuję Audrey, gdyż kompletnie zaginęła, przepadła. Nie wiem, czy ktoś mi ją ukradł, czy po prostu gdzieś mi wypadła. Nie ukrywam, że Audrey była moją ulubioną pomadką na co dzień i bardzo mi jej brakuje. Jeżeli gdzieś zobaczycie Audrey z powycieranymi napisami na bluzce to dajcie mi znać! Razem z przyjaciółkami tęsknimy...
Zapoznawałam Was z pomadkami, gdy jeszcze Audrey była ze mną w tym poście, TUTAJ.
Dzisiaj, tak jak tytuł Wam mówi. Poszukuję Audrey, gdyż kompletnie zaginęła, przepadła. Nie wiem, czy ktoś mi ją ukradł, czy po prostu gdzieś mi wypadła. Nie ukrywam, że Audrey była moją ulubioną pomadką na co dzień i bardzo mi jej brakuje. Jeżeli gdzieś zobaczycie Audrey z powycieranymi napisami na bluzce to dajcie mi znać! Razem z przyjaciółkami tęsknimy...
Zapoznawałam Was z pomadkami, gdy jeszcze Audrey była ze mną w tym poście, TUTAJ.
Przychodzę do Was z recenzją matowych pomadek w płynie, które ogłosiłam hitem 2017 roku. Jak widać, Audrey będzie musiała poczekać na swój debiut, ale zostawiłam dla niej na powyższym zdjęciu miejsce, gdyż nosiła na sobie numer 02, była zawsze tuż za Bridget. :)
Jeżeli nie słyszeliście jeszcze o tym produkcie to zdecydowanie musicie ze mną zostać i przeczytać post do samego końca. Ja jestem totalnie zauroczona owymi pomadkami. Producent mnie nie zawiódł i spełnił obietnice. Pomadka nie odbija się na szklankach - niektórzy z Was mogli to zobaczyć na moim Instagram-ie podczas przeprowadzonego LIVE. Matowy efekt zdecydowanie gwarantowany. Nie jest to żadna satyna, zero brokatu, zero błyszczenia. Piękny mat. Utrzymuje się do kilku godzin na ustach, po pewnym czasie wyciera się ze środka ust, ale wytrzymuje na prawdę długo. Nie zauważyłam wysuszenia ust, ba, nawet produkt nie podkreśla u mnie suchych skórek!
Opakowania jak widzicie, bardzo eleganckie, ale niestety napisy nie są już tak trwałe. Przy trzymaniu ich na szafce, napisy pozostają w nienaruszonym stanie, ale przy noszeniu pomadki w torebce z innymi gadżetami, napisy niestety ulegają wytarciu. Imiona aktorek, o których wspominałam w poprzednim poście (LINK), zostały ukazane na papierowych zabezpieczeniach pomadek. Szkoda, że nie zostały one wygrawerowane na buteleczkach. Ach, dobra...za dużo marzeń!
Pacynka idealnie rozprowadzi produkt na naszych ustach bez żadnych niedociągnięć. Lubię takie pomadki! Co najważniejsze, zastygają one w ekspresowym tempie :) Nie lepią się, na początku są trochę tępe w uczuciu, ale po czasie wcale nie zwracam uwagi.
Bridget o numerze 01 to piękny nudziakowy odcień, który przypadnie do gustu nie jednej z Was. Na moich ustach nie wygląda zbyt pięknie. Po pierwsze, posiadam niezwykle jasną karnację i totalnie takowe odcienie do mnie nie pasują. Po drugie, nie wiem co ma na to wpływ, ale kolor ten pozostawia smugi, prześwity na ustach. Dodatkowo, podkreśla kontur ust oraz wchodzi w załamania. Należy się dobrze namachać, aby uzyskać piękny efekt. Inne odcienie nie mają takiego problemu.
Sophia o numerze 03 to mój ulubiony odcień po Audrey. Jest to totalnie, wyrazista fuksja. Nie wchodzi w załamania tak jak Bridget, utrzymuje się świetnie na ustach. Musimy kontrolować wycieranie się pomadki ze środka ust, gdyż może prezentować się nieestetycznie przy tak ciemnym kolorku. Potrafi zauroczyć nie jednego faceta!
Elizabeth o numerze 04 to intrygująca bomba. Mocna, ciemna czerwień, prawie totalny burgund. Na wyjścia wieczorową porą w sam raz! Przy tym kolorze pomadka w płynie potrafi się rozmazać przy potarciu dłonią.
Wydawałoby się, iż Claudia o numerze 05 jest czystą czerwienią, ale jest to bardziej ciemna czerwień z domieszką ciemnego różu. Nie używam zbyt często tej pomadki. Posiadam dosyć widoczne przebarwienia spowodowane aparatem ortodontycznym i mam wrażenie, że ona jeszcze bardziej to podkreśla.
Marylin o numerze 06 na ustach i każdy facet ogląda się za Tobą. Jak to działa? Jest to odważna czerwień w stylu Marylin Monroe, która posiada w sobie domieszki błękitu, który pozwala nam uzyskać efekt bielszych zębów. Moja kolejna miłość. Nawet na co dzień, dla takiego bladziocha jak ja robi wrażenie. :)
Podsumowując, większość blogerów już wydało swoją opinię na temat tychże pomadek w płynie. Były one i dobre, i złe. Ja nie mam się do czego przyczepić. Produkt ściera się ze środka ust przy jedzeniu i ciężko będzie znaleźć pomadkę, która tego nie robi. Wysusza usta? Tak, może wysuszyć usta jak każda inna matowa pomadka, gdy będziecie dokładać kolejne warstwy w trakcie dnia bez usunięcia pozostałości poprzedniego koloru. Ja zazwyczaj przed poprawkami makijażu, zmywam pozostałości pomadki i dopiero wtedy, nakładam nową warstwę na usta. Nie miałam żadnych problemów z wysuszaniem ust w przypadku tychże pomadek. :)
Dla mnie hit roku, a Wy musicie się sami o tym przekonać. :)
---------
Zapraszam na www.delia.pl <3
Bardzo polubiłam się z nudzikowym Bridget :)
OdpowiedzUsuńAj, ma ona swoich fanów ;*
UsuńKolory idealne! :)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 Który najbardziej Ci się podoba? <3
UsuńJa z kolei jestem z nich bardzo zadowolona;)
OdpowiedzUsuńJa z niektórych odcieni również ;) Warto się za nimi rozejrzeć :)
UsuńMichalina! Powiedz mi proszę jak to się stało, że ja wcześniej nie miałam Cię w obserwowanych?! ;o Jestem w szoku! Szkoda, że Audrey zaginęła.. Oby znalazła się w którejś torebce! :D Wszyyystkie są takie piękne! ♥
OdpowiedzUsuń...a ja Cię mam, bo właśnie sprawdziłam ;D Hihi ;*
UsuńTeż mam taką nadzieję, że się odnajdzie, bo była moją ulubioną :)
Któryś przypadł Ci najbardziej do gustu? ;) Jest w czym wybierać! ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę ;)
OdpowiedzUsuńSophia to zdecydowanie mój typ, bo uwielbiam takie nasycone odcienie fuksji :D
OdpowiedzUsuńOoo, to tak jak i mój! :)
UsuńNie słyszałam nigdy o nich ! Musze wypróbować :D Obserwuje i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://in-makeup-world.blogspot.com/
Od początku 2017 roku bardzo głośno jest o nich! ;) Polecam ;)
UsuńPrzepiękne mają kolory te pomadki, chciałabym wszystkie!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się <3 ubolewam nad tym, że nie mogę znaleźć Audrey, bo już nie posiadam całego kompletu.
UsuńPiękne opakowania i kolory :)
OdpowiedzUsuńFajne są ;) mam nadzieję że zguba się znajdzie:) czytałam sporo wpisów na ich temat ale z negatywną opinią jeszcze się nie spotkałam :P
OdpowiedzUsuńA widzisz, a ja się spotkałam ;D
UsuńPiękne kolorki! Zwłaszcza odcień 06 mi się spodobał! :)
OdpowiedzUsuńChoć mam bardzo dużo pomadek i tak skusiłabym się na taką :)
Pozdrowionka serdeczne! :)
Pomadek nigdy za wiele <3 Królestwo należy poszerzać ;D
UsuńJa absolutnie jestem zakochana w Audrey <3
OdpowiedzUsuńJaki pech, że akurat ona Ci zginęła...
Ja również, piękny pudrowy brudny róż był cudny.
UsuńJednego dnia przepadła :(
Bardzo podobają mi się kreatywne nazwy :) Szkoda zaginionej, oby się odnalazła :D Jestem ciekawa tych pomadek, jeszcze ich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNazwy to strzał w 10 :) Też mam taką nadzieje, że się odnajdzie... ;(
UsuńBardzo podoba mi się ten odcień nude <3
OdpowiedzUsuńMój blog
Bridget podbija serca ;D
UsuńMarka Delia jest mi obca. Dotychczas nie miałam żadnego z ich produktów. Ponadto jestem wierna pomadkom w sztyfcie. :-)
OdpowiedzUsuń..a w mojej torebce ostatnio królują same pomadki w płynie ;)
UsuńHahaha mi tak kiedyś jedna matowa KOBO zaginęła :D
OdpowiedzUsuńA co do Delii - bardzo podoba mi się ich wykończenie :)
Kurcze, jak to możliwe, że pomadki giną ;D
UsuńJa je bardzo polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam u Ciebie ;*
Usuńbardzo podobają mi się te pomadki, szkoda że ja w ogóle nie spotykam tej marki, znaczy widziałam w carefourze ale nie było tej serii
OdpowiedzUsuńJa ubolewam, że nie ma ich w znanych drogeriach, typu Rossmann, czy Natura :)
Usuń