21 maja 2016

Odżywczo-rewitalizujący szampon oraz intensywnie regenerująca odżywka do włosów zniszczonych L'biotica

L'biotica skradła moje serce po raz kolejny. Na dłoni po lewej prezentuję szampon, a po prawej odżywkę, którą możemy również nazwać maską. Idealny duet. Idealne włosy. A zatem, przedstawiam Wam szampon oraz odżywkę Professional Therapy Repair!
Odżywczo-rewitalizujący szampon do włosów zniszczonych, ze skłonnością do wypadania
Opakowanie jest bardzo miękkie, plusem tego jest to, iż produkt możemy wykorzystać do samego końca. Minusem zaś w moim odczuciu może być to, iż szampon jest dosyć rzadki, a przez elastyczne opakowanie często wypływa bez kontroli na zewnątrz. Zapachu nie potrafię określić, ale jest przyjemny. Co najważniejsze nie zawiera SLS-ów oraz nie podrażnił mojej skóry głowy. Bardzo dobrze się rozprowadza oraz pieni, rzekłabym, że radzi sobie z myciem włosów. Już po samym użyciu szamponu mam wrażenie, że włosy stają się gładsze i miękkie.

Intensywnie regenerująca odżywka do włosów zniszczonych, ze skłonnością do wypadania
Opakowanie identyczne jak w przypadku szamponu. Tym razem odżywka jest gęsta, więc nic nie wylewa nam się z opakowania. Nie nakładałam odżywki na skalp i nie polecam tego robić, gdyż owy produkt może sprawić, że skóra głowy będzie nam się mocno przetłuszczać. W serii Professional Therapy Repair można zauważyć, iż proteiny oraz emolienty zostały skorelowane z silikonami oraz substancjami nawilżającymi. Ze względu na obecność silikonów nie polecam stosować produktu codziennie, gdyż możemy zrobić krzywdę naszym włosom. Raz na jakiś czas wystarczy. Po użyciu odżywki włosy są dociążone, nie elektryzują się oraz są idealnie nawilżone. 

Po użyciu produktów moje włosy totalnie odżyły. Stały się całkiem inne, niż były przed użyciem szamponu i odżywki. Bardzo łatwo się rozczesywały, a co najlepsze wspaniale układały. Stały się wygładzone, proste, idealne. Jestem wręcz zauroczona produktami L'biotica. Produkty do włosów stały się moimi ulubieńcami. 

Oto moje włosy po stosowaniu szamponu oraz odżywki. Nigdy nie miałam tak mocno wygładzonych włosów, nagle zaczęły mi się dobrze układać. <3
-------------------
Zapraszam na www.lbiotica.pl <3
------------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina oraz Instagram-ie! <3

19 maja 2016

Maska Algi Oceaniczne oraz Maska Witaminowa C+E L'biotica

Lubicie maski pod postacią mocno nasączonej tkaniny? To maski L'biotica mogą w tej kwestii przypaść Wam do gustu. Przedstawię dzisiaj maskę Algi Oceaniczne, która ma za zadanie ujędrniać oraz poprawiać koloryt skóry oraz maskę Witaminową C+E, która składa obietnicę odmłodzenia oraz witalizacji. 
Maska Algi Oceaniczne
Maska zamknięta jest w saszetce. Produkt bardzo mocno nasączony jest substancjami, a co za tym idzie maseczka dobrze przylega do skóry z wyjątkiem skrzydełek nosa, przynajmniej w moim przypadku tak było. Można w niej na spokojnie paradować na "legalu" po mieszkaniu. Tylko nie zapomnijcie się, gdy ktoś zapuka do drzwi! Produkt na twarzy trzymałam więcej, niż 20 minut, a po zdjęciu maseczki pozostałości substancji zostawiłam do wchłonięcia. Produkt był dosyć lepki, ale udało mi się dłuższą chwilę pozostawić go na mojej twarzy. Efekt mimo wszystko jest najlepszy. Żadna maseczka nie dała mi takiego nawilżenia. Skóra była gładka, przyjemna w dotyku, czułam pewną ulgę na twarzy. Wygląd zdecydowanie się poprawił.

Tak samo jak w przypadku maseczki Algi Oceaniczne, produkt w znacznym stopniu jest nasączony serum. Miałam wrażenie, że maska Witaminowa C+E sprawdziła mi się lepiej, niż maska Algi Oceaniczne, ale to ze względów takich, że moja skóra właśnie najbardziej jej potrzebowała. W większym stopniu nawilża, a do tego rozświetla. Zauważyłam zminimalizowanie zaczerwień na mojej twarzy oraz ogólną poprawę wyglądu skóry. Lekko czuć napięcie na twarzy. Czy odmładza i redukuje zmarszczki? Tego nie jestem w stanie powiedzieć, gdyż nie używałam maski na tyle długo, aby ocenić rezultat.

Jeżeli jeszcze nie znaleźliście swojej maski marzeń, a potrzebujecie intensywnego nawilżenia to zdecydowanie polecam wypróbować maski L'biotica. Maski te nie zawierają parabenów, a do tego robią tyle dobrego dla skóry, że warto odłożyć pieniążki na ten produkt. Ważnym aspektem jest to, iż cena jest znacznie wysoka na jedno zużycie maski.
-----------------
Zapraszam na www.lbiotica.pl <3
----------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina oraz Instagram-ie! <3

17 maja 2016

Rozświetlające płatki pod oczy z drobinkami złota L'biotica


Produkt zawiera trzy opakowania płatków, czyli trzy chwile relaksu dla naszej delikatnej i cienkiej skóry pod oczami. Po rozpoczęciu zawartości byłam lekko zdziwiona, gdyż wyobrażałam sobie żelowe płatki nasiąknięte płynem, a wyjęłam suche płatki przylepione do przeźroczystego plasterka. No nic, pierwsza myśl...wyschły? Termin ważności w porządku, ej, nie miałam jeszcze takich płatków. Jak się okazało produkt z jednej strony ma strukturę tkaniny, gładkiego wacika, który jest suchy, a po odklejeniu od przeźroczystego paska zauważamy po drugiej stronie żelową, lepką strukturę. Nie tak lepką, że wszystko się zaraz wokół lepi, nic z tych rzeczy. Dłonie również nie zrobią nam się klejące, wszystko pod kontrolą. Myślę, że to właśnie dzięki temu, płatki idealnie przylegają do naszej skóry. Z nimi można robić WSZYSTKO :) Chodzić, skakać, biegać, czy co tam chcecie - nie spadną, daję gwarancję.
Na samym początku czułam chłód, ale stwierdzam, że mogło to być spowodowane tym, iż płatki przechowywałam w chłodnym miejscu. Przy kolejnym podejściu nawet trzymałam je w lodówce, gdyż po nałożeniu taki chłód jest mocno relaksujący i pobudzający <3
Produkt zdejmuje się bez żadnych większych problemów po 20-30 minutach. Jest tak samo klejący jak na początku, a skóra pod oczami zdecydowanie nawilżona i pokryta cienką warstwą żelu, którego nie zmywałam. Powiem szczerze, że rozświetlenia czy rozjaśnienia nie zauważyłam, ale jędrność oraz usunięcie oznak zmęczenia jak najbardziej tak. Nie liczcie na to, iż zasinienia, bądź jakieś większe podpuchnięcia pod oczami znikną. 
Jest to ciekawy produkt na nawilżenie okolic oczu oraz orzeźwienie spojrzenia, gdy będziemy trzymać płatki w chłodnym miejscu przed nałożeniem. Nie rozjaśnił, ani nie rozświetlił mi skóry pod oczami, ale ten efekt bardzo ciężko jest uzyskać dostępnymi płatkami na rynku.
--------------------
Zapraszam na www.lbiotica.pl <3
--------------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina oraz Instagram-ie! <3

15 maja 2016

Dermomask: głębokie oczyszczanie, intensywne nawilżanie, efektywna regeneracja, aktywny lifting z L'biotica


Dzisiaj zapoznam Was z maseczkami, które skradły moje serce. Są to cztery maseczki: oczyszczająca, nawilżająca, regenerująca oraz liftingująca od L'biotica!
Większość z Was zapewne kojarzy L'biotica z fantastycznych szamponów i masek do włosów oraz tych świetnie złuszczających masek do stóp. O tak, są najlepsze. :)

Maseczka zawiera: 20% białej glinki oraz 4% wyciąg z owsa. Opakowanie spokojnie wystarczy na dwa, a nawet trzy użycia w zależności od grubości nałożonej maski. Konsystencja gęsta, ale bardzo łatwo rozprowadza się ją na twarzy, kolor szary. Od razu po nałożeniu można poczuć szczypanie oraz bardzo lekkie pieczenie skóry. Zwróciłam uwagę podczas noszenia maseczki na powstające wgłębienia, gdzie znajdowały się wągry, bądź jakieś inne niedoskonałości. Coś takiego, jakby skład maseczki "wypalał" zanieczyszczenia w naszej skórze. Nie czułam mocnego ściągnięcia skóry. Zapach jest dosyć mocny, więc niektóre osoby może drażnić, ja nie mam z tym problemu. Po zmyciu maseczki zdecydowanie skóra w dużym stopniu była oczyszczona, ale i wysuszona. Przy regularnym stosowaniu pozbędziemy się około 80% wągrów z naszej twarzy! Wysuszenie twarzy na wiór może być spowodowane alkoholem, który jest na trzecim miejscu w składzie. Trzeba następnie mocno nawilżać skórę po tejże maseczce, gdyż suche skórki na policzkach i nosie miałam murowane. :)
Maseczka zawiera: 2% wyciągu z ogórka oraz 2% wyciągu z winogron. Wyciąg z winogron bardzo lubię! Tak samo jak w przypadku maseczki głęboko oczyszczającej produkt starczy nam na dwa, trzy stosowania. Kolor zielonkawo-błękitny, coś w odcieniach mięty. Zapach jak się okazał specyficzny, w stylu L'biotica, ale mniej wyrazisty niż u maseczki oczyszczającej. Konsystencja żelowa, wręcz posiada postać zwykłego kremu. Wchłania się idealnie, myślę, że idealna byłaby również na noc, gdyż niekoniecznie produkt trzeba zmyć z twarzy po 15 minutach. Fantastycznie nawilża skórę, zaczerwienienia i suche skórki znikają. Koloryt zdecydowanie się poprawia. Odżywienie na wielki plus. Jestem pod ogromnym wrażeniem działania owej maseczki. Przede wszystkim nie podrażnia i nie zapycha.

Maseczka zawiera: 2% wyciągu z awokado. Ta bardzo ładnie pachnie <3 Posiada kremową konsystencję, podobną do maseczki nawilżającej. Kolor również lekko miętowy. Tej nie polecałabym zostawiać jednak na noc, gdyż zawiera w składzie parafinę na drugim miejscu. Jeżeli zauważacie, iż parafina Was zapycha to nie jest to produkt dla Was. U mnie nic takiego nie wystąpiło. Wchłania się świetnie, a nadmiar produktu można zebrać śmiało wacikiem kosmetycznym. Mogłabym rzec, że również w jakimś stopniu nawilża tak jak maseczka nawilżająca. Co najważniejsze, wygląd skóry widocznie się poprawił. Nie jestem w stanie wyrazić się na temat tego, czy odmładza. Regeneruje - możecie wierzyć mi na słowo, gdyż widzę poprawę w wyglądzie mojej skóry.

Maseczka zawiera: 10% wyciągu z borówki. Dokładnie tak jak w przypadku maski nawilżającej oraz regenerującej, czekamy aż składniki produktu wchłoną się w naszą skórę. Pozostałości można zebrać wacikiem kosmetycznym. Kolejne świetne nawilżanie! Dla mnie jest to świetny produkt przed wielkim wyjściem, a dodatkowo przed makijażem. Ta maseczka musi posiadać coś w sobie, co sprawia, że skóra wygląda na odświeżoną, promienną, po prostu ładną. Jest miękka i gładka w dotyku. Nie rzuciło mi się w oczy wygładzenie zmarszczek. Maseczka nie podrażniła mojej skóry.

Brakowało mi takich maseczek w mojej szafie pielęgnacyjnej. Maski oczyszczająca oraz nawilżająca dla mnie są fenomenalne i bez zastąpienia. Widziałam, że produkty można spotkać w aptekach oraz niektórych Rossmann-ach. Kosztują około 4 zł. Wiem, że można zakupić tańsze produkty, ale spróbujcie raz, a powrócicie do nich. Szukajcie wszędzie, bo warto. Nie zawierają parabenów, SLES i SLS!
-----------------
Zapraszam na www.lbiotica.pl <3
-----------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina! <3

09 maja 2016

Zestaw do modelowania twarzy Hean!

Moje modelowanie i konturowanie twarzy zazwyczaj kończyło się na użyciu tylko i wyłącznie bronzera Kobo. Czasami dodawałam minimalną ilość rozświetlacza Wibo, który na samym początku mnie zachwycał, dopóki nie poznałam paletki Hean
Małe opakowanie, ale mocne. Na odwrocie znajduje się instrukcja modelowania twarzy, zatem każdy w zupełności poradzi sobie z prawidłowym użyciem produktu. Tekstura produktu jest sucha.
Zatem po kolei, w palecie mamy róż, rozświetlacz oraz bronzer. Pigmentacja jest średnia, ale to wielki plus dla osób początkujących, gdyż bardzo ciężko jest zrobić sobie nim krzywdę.
 Róż holograficzny jest wielce okrzyczany, gdyż można rzecz, iż jest kolorystycznie bardzo podobny do różu z Narsa o nazwie Orgasm. Nigdy, ale to nigdy nie używałam różu. Hean przekonało mnie, iż lekkie muśnięcie tym produktem kości policzkowych daje wielką zmianę na twarzy. Dodaje uroku oraz dziewczęcości. Nie jest on matowy, a satynowy. Posiada malutkie drobinki i idealnie odbija światło na policzkach.
Rozświetlacz jest moim ulubieńcem. Używam go codziennie! Opalizuje na kolory złota, nie jest nachalny i zdecydowanie nie jest tak wyrazisty jak np. Mary Lou. Uwielbiam taki kolor i efekt.
Bronzer jest w zupełności matowy. Bardzo słabo napigmentowany i trzeba się nim dobrze namachać, aby uzyskać zadowalający efekt na twarzy. Trudno było mi go nawet pokazać na dłoni. Może to być jakiś plus, gdyż krzywdy na pewno sobie nie zrobimy tym produktem.
Podsumowując, owymi produktami Hean zdecydowanie uda nam się stworzyć w pełni naturalny makijaż. Pudry bardzo dobrze się rozcierają. Efekt utrzymuje się bardzo długi czas. Róż i rozświetlacz to dla mnie coś świetnego. Bronzer mógłby być bardziej napigmentowany, ale można zrozumieć, iż właśnie przede wszystkim ten produkt daje nam naturalny efekt. Ja wolę mimo wszystko coś mocniejszego, ale to kwestia gustu i oczekiwań.
Tylko w takiej perspektywie udało mi się uchwycić rozświetlacz. Przymknijcie oczka na moje niedoskonałości :)
--------------
Zapraszam na www.hean.pl ! <3
-------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina oraz Instagram-ie! <3