25 czerwca 2018

Bibułki matujące Matt & Clear | #InstaPerfect | Bielenda | Czy jest jeszcze dla mnie miejsce wśród blogerów?

Cześć! 
Pogoda obecnie nie dopisuje, tak samo jak moja wena. Mam wrażenie, że gdzieś zagubiłam się w tym pędzącym świecie Influencerów, których jest teraz ogrom. Wszyscy nagle stają się blogerami, pseudo trenerami, motywatorami. Kupują obserwatorów, polubienia, a komentarze są naładowane grupową wymianą z innymi osobami, co świadczy o braku autentyczności. Niektóre firmy współpracujące posiadają tak niekompetentną kadrę odpowiadającą za kontakty z blogerami, że szkoda nawet poruszać ten temat. Nie wiem, czy jest jeszcze miejsce dla mnie. Uśmiechamy się, udajemy, pokazujemy swoje cud miód życie. No niestety, ja udawać nie umiem. Tutaj tkwi mój problem zanikania wśród blogerów. Poświęcam w obecnym czasie życie moim studiom magisterskim i to jest dla mnie najważniejsze. Blog to pasja, oderwanie od rzeczywistości, nic więcej. Nie mogę tym żyć. Jeżeli będziecie chcieli mnie nadal czytać to będzie mi bardzo miło. Dziękuję z całego serca, że jesteście! To dla mnie nieocenione wsparcie. :)

Dzisiaj krótko opiszę Wam, czy warto zwrócić uwagę na bibułki matujące #InstaPerfect
Matt & Clear marki Bielenda.
W opakowaniu mamy 100 sztuk małych bibułek, które w zupełności nie są wydajne. Jeżeli na skórze pojawi się duża ilość sebum to zdecydowanie musimy zużyć 3-4 bibułki i więcej. Produkt zabieram tylko na wielkie wyjścia. Gdybym miała codziennie usuwać sebum tymi bibułkami to po kilku dniach opakowanie byłoby puste. :D
Co najważniejsze, pozytywną kwestią jest to, iż bibułki nie naruszają struktury makijażu. Ponadto, bibułki są na tyle mocne, że nie ma mowy o ich uszkodzeniu - przerwaniu.
Produkt zdecydowanie matuje oraz usuwa błyszczenie. Tanie nie są, bo kosztują około 15 zł, a wydajność pozostawia wiele do życzenia.
________________
Bądź ze mną na FanPage oraz Instagram-ie @brylantina !

16 komentarzy:

  1. Szkoda, że takie mało wydajne bo działanie się wydaje być całkiem fajne :) Ostatnio też dużo myślę nad blogowaniem i dokąd to zmierza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, do działania nie mam zarzutu, ale ta wydajność... :)
      Myślę, że czas zweryfikuje kto pozostanie blogując :)

      Usuń
  2. Mam te bibułki, bardzo je lubię. Nie wszyscy kupują obserwatorów i komentarze. Nie wszyscy są też mentorami. Studia to bardzo ważny okres w życiu i warto poświęcić im jak najwięcej od siebie, blog nie ucierpi. To zaprocentuje na przyszłość. Trzymam mocno kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy, ale takie osoby niestety są i dobrze się z tym czują :)
      Dziękuje Ci za miłe słowa ;* Dziękuję!

      Usuń
  3. Ja bibulki mam zawsze przy sobie, fajnie ze Bielenda tez takie wypuscila :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja na co dzień się nie maluję, więc nawet nie potrzebuję :)

      Usuń
  4. Nawet nie wiedziałam, że Bielenda ma w ofercie bibułki matujące. Mam w domu innych firm, ale bardzo rzadko po nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Rossmann-ie można je kupić :) Ooo, ja zawsze po nie sięgam, ale nie oszukujmy się, chusteczka też się sprawdzi :D

      Usuń
  5. U mnie bibułki to podstawa, tych jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. bibułki w torebce muszą być. Tych jeszcze nie miałam okazji poznać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą! I jest coś nie tak z blogerami i z ludźmi od firm. Wczoraj dostałam propozycję współpracy ale nawet nie wiem kogo ta pani reprezentuje:D. Nie lubię dostawać ogólnych wiadomości nic nie mówiących tylko obiecujących pomyślną współpracę. Tym bardziej, że nie jestem z tych, co na wszystko się godzą, bo "współprace są takie fajne" :/
    Szkoda, że bibułki są niewydajne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tych akurat nie znam ale witaj w klubie błyszczących :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Michalina, no nawet tak nie myśl, że to nie jest miejsce dla Ciebie. Za duży pracy w to włożyłaś, żeby Brylantina była.. brylantem! Pisz dalej, dla siebie, dla innych, dla tych, którzy jeszcze wierzą, że istnieje pokazywanie normalnego życia, bez udawania, bez "fotoszopu".. Nawet nie czytałam dalej o tych bibułkach, bo tak mi ciśnienie podniosłaś!

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdyby były wydajne, to byłyby idealnym rozwiązaniem :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bibułek też używam na ważniejsze okazje. ;)

    Kochana nie martw się. To oczywiste, ze bywają ważniejsze momenty w życiu. Mój czas też zabiera w pierwszym rzędzie praca i rodzina i nie jestem w stanie poświęcić na blogowanie tyle bym chciała, ale cóż, są priorytety.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nigdy nie korzystałam, chyba czas wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń