31 sierpnia 2020

Pianka samoopalająca do ciała Self Tan Purity | St. Tropez

Cześć!

           Wakacje powoli się kończą, choć lato jeszcze trwa. Ja niestety nie zdążyłam się opalić w Słońcu, pomimo, że urlopu mi nie brakowało. Wiele osób wie, że nawet nie mam skóry delikatnie muśniętej Słońcem, zatem musiałam poszukać alternatywy, która dałaby mi chociaż subtelną opaleniznę na większe wyjścia. Przeszukałam Internety wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu ideału i trafiłam na asortyment marki St. Tropez. St. Tropez zadebiutowało w 1996 roku i stało się wiodącym producentem produktów samoopalających. Dzięki szerokiej gamie kosmetyków możemy przez cały rok cieszyć się naturalną opalenizną i powrócić ponownie na wakacje! W asortymencie można przebierać do woli, ale moją uwagę przykuła pianka samoopalająca do ciała Self Tan Purity.

          Jest to samoopalacz o tropikalnym zapachu oraz o działaniu pielęgnacyjnym, który nadaje skórze niesamowicie naturalny odcień opalenizny i sprawia, iż wakacje nigdy się nie kończą. Lekka formuła pianki zawiera naturalne substancje samoopalające, ekstrakt z kwiatów tropikalnego hibiskusa, który chroni skórę przed szkodliwym działaniem środowiska oraz orzeźwiającą wodę z zielonych mandarynek, która odświeża i nawilża skórę.

            Ważny jest sposób aplikacji, gdyż mimo wszystko można narobić sobie szkód i nieestetycznych plam. Dzień przed użyciem pianki stosuję peeling kawowy całego ciała skupiając się w szczególności na łokciach, kolanach itd. Jeżeli posiada się suchą skórę to warto przed zabiegiem ją mocno nawilżyć. Ja do aplikowania pianki samoopalającej używam specjalnej rękawicy St. Tropez Velvet Luxe Tan Applicator Mitt, która pozwala na precyzyjne i równomierne nałożenie produktu. Nie próbowałam nigdy nakładać samoopalacza bez zastosowania rękawicy, gdyż to mogłoby się skończyć nieestetycznie opalonymi dłońmi z plamami i zaciekami. Należy nałożyć bardzo małą ilość produktu, gdyż można przesadzić. Gdy nałożymy zbyt dużo preparatu nasza skóra będzie się lepić, a przy tym nierównomiernie zostanie opalona, gdyż nadmiar będzie zbierać się w zgięciach i innych strategicznych miejscach. Prawidłowo zastosowany produkt szybko się wchłonie i sprawi, iż skóra po kilku minutach będzie całkowicie sucha. Co najważniejsze, po nałożeniu należy unikać kontaktu z wodą, jak również lepiej odłożyć wysiłek fizyczny i ćwiczenia na następny dzień. Ubrania powinny być luźne – jeżeli samoopalacz nałożony jest w odpowiedniej ilości nie powinniśmy pobrudzić sobie odzieży. Przy nadmiarze samoopalacza możemy ujrzeć delikatne przybrudzenia po kilku godzinach – głównie w miejscach, gdzie nadmiar mógł się skumulować.

           Efekt wart jest wszystkich powyższych zaleceń i poświęceń. Naturalna, złocista opalenizna bez smug, która utrzymuje się przez kilka dni i w żaden sposób nie brudzi ubrań. Skóra jest nawilżona oraz miękka. Zauważyłam również, iż dobrze wpływa na niedoskonałości pod postacią krostek – po tygodniu nie ma po nich śladu.Co do zapachu. Przy nakładaniu jest on pięknie tropikalny, zaś przy rozwijaniu się opalenizny rzeczywiście delikatnie czuć nieprzyjemny zapach, ale nie jest to uporczywe. Po dwóch myciach znika on całkowicie.

       Zapomniałam dodać, że osoby z ciemniejszą karnacją nie będą zadowolone z tej serii samoopalaczy. Mogą zauważyć tylko złocisty odcień oraz wyrównanie kolorytu. Pianka samoopalająca do ciała Self Tan Purity przeznaczona jest w szczególności dla osób o bardzo jasnej karnacji, gdyż efekt jest naprawdę delikatny i naturalny, co możecie ujrzeć na poniższych zdjęciach. Wierzcie – ja jestem niesamowicie blada. :)

            Poniżej ujawniam Wam efekty jakie daje samoopalacz St. Tropez. Na pierwszym zdjęciu można ujrzeć mnie o jasnej karnacji - wręcz blada i nieapetyczna ja. Na ostatnich dwóch zdjęciach rezultat użycia samoopalacza. Pięknie to wygląda, prawda? Naturalnie, zdrowo, a przede wszystkim bez jakichkolwiek widocznych plam.
_____________________ 
Bądź ze mną na Instagram-ie @brylantina ! <3

1 komentarz: