Z przyjemnością przedstawiam Wam produkty do ust Eveline, w tym dwa lakiery Lip Lacquer w kolorach przepięknej czerwieni nr 405 oraz brzoskwini nr 400. Do tego błyszczyk Volume Lip Explosion w odcieniu połyskującego różu nr 432 nadający efekt Push-Up. Co do produktu powiększającego usta, nie byłam przekonana, ale za to, pomadki w płynie, gdyż lakierem do ust ich nazwać nie można od samego początku budziły we mnie pokusę. Gama kolorystyczna jest dosyć uboga, jak dla mnie. Tylko sześć kolorków lakierów do ust i kolejne sześć błyszczyków. Z serii pomadek w płynie chodzi za mną jeszcze kolorek 403. Przejdźmy do rzeczy, bo o to w tym chodzi.
Lakiery do ust (Pomadki w płynie)
Opakowanie totalnie identyczne jak w klasycznych błyszczykach do ust. Produkt dobrze rozprowadza się pacynką, aczkolwiek przy nakładaniu koloru czerwieni miałam wrażenie, że nie umiem nałożyć produktu na usta. Była tragedia, ale na szczęście poprawiłam, udało się wyjść z tego z klasą.
Zapach, to właśnie tutaj oznajmiam wszem i wobec, że po prostu muszę powąchać inne kolory z tej serii, no muszę no. Nr 400, w kolorze brzoskwini ewidentnie pachnie...brzoskwinią. Zaś nr 405, czyli soczysta czerwień pachnie...hmm, maliną, wiśnią, coś na pograniczu tych zapachów. Albo coś z moim nosem jest nie tak, albo nie wiem. Dlatego muszę sprawdzić zdecydowanie inne kolory, bo one na pewno nie pachną tak samo.
Tak się zajęłam opakowaniem i zapachem, że ważnej kwestii nie poruszyłam. Z czym kojarzą Wam się lakiery do ust? Ja widzę tint, który zastyga, wysusza, a do tego kolor mocno wżera się w usta. To nie jest to. Tego nie można nazwać lakierem do ust. Dla mnie jest to pomadka w płynie, która zastyga, ale nie na mat. Nie wżera się w usta. Posiada w sobie połysk i do tego nie wysusza ust. Określenie pomadki w płynie pasuje o wiele lepiej. Trwałość można zaliczyć do średniej, w zależności od zjadanych produktów. Po paru godzinach pozostanie na ustach jedynie obwódka koloru. A szkoda, gdyż podoba mi się ten efekt na ustach, sami zobaczcie poniżej.
Nr 405
Nr 400
Błyszczyk do ust z efektem Push-Up
Komu, komu większe usta?
Opakowanie tradycyjne, bez zmian. Zapach dosłownie specyficzny dla tego typu produktów. Jak tylko czuje się ten zapach, od razu wiadomo, że będzie efekt mrowienia ;D
Towarzyszy uczucie lekkiego chłodu oraz mrowienia ust. Nie wiem, czy trzeba to opisywać. Jeżeli ktoś lubi taki efekt, to zdecydowanie może wypróbować produkt. Niestety, nie wyróżnia się swoją trwałością, gdyż przy pierwszym posiłku, produkt znika. Mimo wszystko, kolor bardzo podoba mi się na ustach. Efekt delikatny, dziewczęcy, idealny na lato.
Nr 432
Opakowanie totalnie identyczne jak w klasycznych błyszczykach do ust. Produkt dobrze rozprowadza się pacynką, aczkolwiek przy nakładaniu koloru czerwieni miałam wrażenie, że nie umiem nałożyć produktu na usta. Była tragedia, ale na szczęście poprawiłam, udało się wyjść z tego z klasą.
Zapach, to właśnie tutaj oznajmiam wszem i wobec, że po prostu muszę powąchać inne kolory z tej serii, no muszę no. Nr 400, w kolorze brzoskwini ewidentnie pachnie...brzoskwinią. Zaś nr 405, czyli soczysta czerwień pachnie...hmm, maliną, wiśnią, coś na pograniczu tych zapachów. Albo coś z moim nosem jest nie tak, albo nie wiem. Dlatego muszę sprawdzić zdecydowanie inne kolory, bo one na pewno nie pachną tak samo.
Tak się zajęłam opakowaniem i zapachem, że ważnej kwestii nie poruszyłam. Z czym kojarzą Wam się lakiery do ust? Ja widzę tint, który zastyga, wysusza, a do tego kolor mocno wżera się w usta. To nie jest to. Tego nie można nazwać lakierem do ust. Dla mnie jest to pomadka w płynie, która zastyga, ale nie na mat. Nie wżera się w usta. Posiada w sobie połysk i do tego nie wysusza ust. Określenie pomadki w płynie pasuje o wiele lepiej. Trwałość można zaliczyć do średniej, w zależności od zjadanych produktów. Po paru godzinach pozostanie na ustach jedynie obwódka koloru. A szkoda, gdyż podoba mi się ten efekt na ustach, sami zobaczcie poniżej.
Nr 405
Nr 400
Komu, komu większe usta?
Opakowanie tradycyjne, bez zmian. Zapach dosłownie specyficzny dla tego typu produktów. Jak tylko czuje się ten zapach, od razu wiadomo, że będzie efekt mrowienia ;D
Towarzyszy uczucie lekkiego chłodu oraz mrowienia ust. Nie wiem, czy trzeba to opisywać. Jeżeli ktoś lubi taki efekt, to zdecydowanie może wypróbować produkt. Niestety, nie wyróżnia się swoją trwałością, gdyż przy pierwszym posiłku, produkt znika. Mimo wszystko, kolor bardzo podoba mi się na ustach. Efekt delikatny, dziewczęcy, idealny na lato.
Nr 432
Lakier do ust, który dla mnie jest totalnie pomadką w płynie, pomimo średniej trwałości, przypadł mi do gustu. Nie lepi się, zastyga, pozostawia delikatne lśniące wykończenie.
Błyszczyk nadający efekt Push-Up, nie różni się niczym od tych tradycyjnych błyszczyków, które dają uczucie chłodu i mrowienia, no i niestety, ale w przeciwieństwie do lakierów przeznaczonych do ust, lepi się.
Właśnie, Eveline wprowadziło nowość, pomadkę matową w płynie. Miałam okazję już używać, niedługo będzie na blogu!
----------------
Zapraszam na www.eveline.eu ! <3
------------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina oraz Instagram-ie! <3
----------------
Zapraszam na www.eveline.eu ! <3
------------------
Bądź ze mną na FanPage Panna Michalina oraz Instagram-ie! <3
nie znam chociaż rpzydał by mi się jakiś ciekawy błyszczyk na lato, uwielbiam koralowe i brzoskwiniowe barwy ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Pierwszy raz słyszę o lakierach do ust, kolor nr. 405 najbardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńja od nich mialam tylko odzywke do paznokci i do rzes ale juz zrezygnowalam z nich :)
OdpowiedzUsuńCzy lakier do ust to inna nazwa tintow, czy jakis nowy twór?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem matowej pomadki
Jak kto woli, mi lakiery do ust kojarzą się z tintem, ale ten zdecydowanie nim nie jest. :)
Usuńnie przepadam za błyszczykami ale ładnie wyglądają na ustach
OdpowiedzUsuńKolor 400 jest śliczny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i pozostawienia komentarza.;*