Witajcie!
Nie pisałam Wam jeszcze tutaj o produktach polskiej marki Annabelle Minerals, ale na pewno wzmianki na temat historii firmy już były. W asortymencie Annabelle Minerals znajdziemy kosmetyki pozwalające na wykończenie makijażu i uzyskaniu naturalnego efektu, bez maski, m. in. mineralne podkłady, korektory, róże, cienie, pudry, a także mineralne rozświetlacze i akcesoria do makijażu. Wszystkie propozycje posiadają maksymalnie krótki, kilkuskładnikowy INCI oraz spodobają się wegetarianom i weganom.. Ponadto, do wyboru mamy również pielęgnację pod postacią trzech rodzajów olejku wielofunkcyjnego. Jeżeli lubicie naturalność, bądź chcecie w nią się wgłębić to jak najbardziej polecam zapoznać się z kosmetykami tej marki i wypróbować je na własnej skórze. W sklepie dostępnych jest mnóstwo próbek do przetestowania.
Marka Annabelle Minerals powstała z miłości do zdrowia, urody, natury i do samej siebie. Przyświeca jej idea życia w zgodzie z naturą. W produktach nie ma nic, co mogłoby podrażnić delikatną skórę. Zawierają one m. in. rozświetlającą mike, matujący i antybakteryjny tlenek cynku, zapewniający ochronę przeciwsłoneczną dwutlenek tytanu, a także tlenki żelaza odpowiedzialne za kolor. Kosmetyki mineralne sprawiają, że malując się, nie tylko upiększamy skórę, ale również pomagamy jej w zachowaniu dobrego zdrowia. To makijaż, który przede wszystkim pielęgnuje.
Na sam początek róż mineralny, który można zakupić w ośmiu kolorach, ale jeżeli chodzi o serię GLOW to są tylko dwie propozycje: LILY GLOW oraz PEACH GLOW. Ja posiadam klasyczny odcień LILY GLOW, który jest pięknym, chłodnym liliowym różem. Przeznaczony szczególnie dla jasnych karnacji oraz tych, którzy preferują delikatny efekt na kościach policzkowych. Jego cena to 49,90 zł.
Delikatność, glow i naturalność to propozycje modne i często stosowane w obecnym czasie. Rozświetlający róż do policzków nada efektownego blasku, podkreśli delikatnie kości policzkowe oraz doda świeżości skórze, która jest zmęczona i poszarzała. Co najważniejsze, efekt można stopniować, zatem jak najbardziej możemy uzyskać intensywniejszy kolor. U mnie sprawdza się zarówno w wieczorowym, jak i codziennym makijażu. Najlepsze jest to, że produkt można stosować bez nałożenia podkładu. On wygląda na prawdę dziewczęco i naturalnie, nawet w duecie z bronzerem. Czasami lubię również róż nałożyć jako dodatek w makijażu oka - pięknie opalizuje. Jeżeli chodzi o trwałość to zależy od jego sposobu zastosowania. Na skórze bez podkładu i utrwalenia produkt zdecydowanie szybciej się ściera. To tylko minerały - pamiętajcie o tym. Zaznaczę również, że przy małej wprawie można zrobić sobie krzywdę pod postacią plam - produkt jest mocno napigmentowany.
W składzie różu można zauważyć m. in. olej z nasion słonecznika, który regeneruje i zmiękcza naskórek, olej jojoba zapobiegający utracie wody, witaminę E odżywiającą, opóźniająca procesy starzenia się skóry.
Kolejny produkt to rozświetlacz mineralny, który można zakupić w dwóch kolorach: DIAMOND GLOW oraz ROYAL GLOW. Ja posiadam chłodny, beżowy odcień o nazwie DIAMOND GLOW. Tak jak w przypadku wspomnianego różu, tak tutaj kolor polecany jest szczególnie osobom z jasną cerą, ale uważam, że w dużych ilościach może okazać się zbyt ciemny dla jasnej karnacji. Jego cena to 59,90 zł.
Efekt to niesamowicie delikatna i mało zauważalna tafla na policzkach. Blask szczególnie naturalny i nie rzucający się w oczy, a do tego mamy w tym właściwości pielęgnujące. Jeżeli ktoś oczekuje mocnego lustrzanego efektu to nie uzyska tego z tym produktem. Tutaj tak samo jak w przypadku różu można zastosować produkt jako iskrzący się cień na powiekach.
W składzie rozświetlacza można zauważyć olej z pestek czarnej porzeczki, olej z pestek słonecznika oraz witaminę E, co pomaga regenerować skórę, napinać i uelastyczniać.
Poniżej przedstawiam odcień mineralnego różu oraz rozświetlacza marki Annabelle Minerals.
Na sam koniec przedstawię Wam cienie mineralne i glinkowe. W ofercie dostępnych jest aż 17 cieni mineralnych o wykończeniu satynowym oraz 10 odcieni glinkowych nadających efekt matowy. Ja posiadam dwa cienie mineralne w kolorach: VANILLA oraz CHOCOLATE, a także dwa cienie glinkowe w barwach o nazwie: LEMONADE i SMOOTHIE. Wspomnę, że cienie glinkowe pochodzą z kolekcji o nazwie Soft Cocktail, która charakteryzuje się odcieniami nude w wyważonej, dziennej tonacji. Ich cena to 39,99 zł za sztukę.
Co by za dużo tutaj nie namieszać, to może najpierw o cieniach mineralnych. Są to produkty naturalne, które zawierają w składzie mika oraz jedwab, nie podrażniają delikatnej skóry wokół oczu, a przede wszystkim są odpowiednie dla każdego typu cery. Świetne dla osób noszących soczewki. Cienie mogą być stosowane na sucho, ale ja polecam wypróbować je w intensywniejszej wersji dodając odrobinę duraline, bądź zwilżonym delikatnie pędzlem nałożyć produkt na powiekę. Warto spróbować namalować kreskę na mokro. Cienie mineralne sprawdzą się zarówno w makijażu dziennym, jak i wieczorowym. Pigmentacja różni się w poszczególnych wersjach kolorystycznych, ale większość posiada ją dobrą. Jasne odcienie są mniej napigmentowane, niż te ciemniejsze. Poza tym, ważne jest użycie bazy pod cienie, gdyż nałożone cienie solo nie zapewnią nam długotrwałego efektu oraz mogą się rolować i ścierać. Na cały efekt składa się również wybór pędzla, u mnie najlepiej sprawdza się włosie syntetyczne i wierzcie, że nawet największy laik makijażowy poradzi sobie z rozblendowaniem tych cieni - długie machanie pędzlem warte jest ostatecznego efektu. Nie zauważyłam przy tych cieniach powstawania prześwitów, czy smug, ale wszystko zależy od techniki ich nałożenia.
Odcień VANILLA to jasny, waniliowy kolor z dodatkiem delikatnej żółci, zaś CHOCOLATE to czekoladowy kolor, idealny do stopniowego przyciemniania makijażu oka i nadania charakteru.
Cienie glinkowe to przede wszystkim produkty na co dzień stworzone na bazie naturalnych glinek kosmetycznych, które nie tylko upiększają, ale również pielęgnują delikatną skórę powiek. Wygładzają optycznie powiekę oraz wypełniają drobne załamania. Tak samo jak w przypadku cieni mineralnych - blendowanie ich to czysta przyjemność, świetnie łączą się z innymi cieniami, no i konieczna jest baza. Bez bazy cienie szybciutko znikają z powieki. Dodam, że nawet nałożone palcami prezentują się dobrze - piszę to poważnie, gdyż nieraz rozcieram cienie palcem na idealnie przypudrowanej powiece. Oceniam, że pigmentacja jest ciut lepsza od cieni mineralnych, ale nadal nie określiłabym jej jako rewelacyjna. Jako eyeliner, czyli zastosowanie cieni na mokro robi wrażenie!
Odcień LEMONADE to ciepła, słomkowa żółć, zaś SMOOTHIE to mleczno-brzoskwiniowy kolor. Uważam, że sprawdziłby się idealnie w makijażu ślubnym dla niebieskookiej ślicznotki i nie tylko.
Wszystkie cienie znajdują się w zamykanym plastikowym pojemniku z sitkiem o pojemności 3 g. Gramatura jest tak duża, że starczy na długi, długi czas - uwierzcie. Powinni stworzyć mniejsze i tańsze wersje, gdyż nie każdy może sobie pozwolić na wydanie 39,99 zł za opakowanie jednego odcienia. Z mniejszą opcją można byłoby zakupić np. dwa odcienie.
Poniżej przedstawiam odcienie cieni mineralnych oraz cieni glinkowych.
__________
Bądz ze mną na Instagram-ie @brylantina ! <3
chciałabym kiedyś spóbować takich mineralnych cieni, może się skuszę :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Smoothie, ale cena za te cienie rzeczywiście wygórowana.
OdpowiedzUsuńMam kilka cieni z Annabelle, choć przyznam, że ostatnio sięgam po nie bardzo rzadko, gdyż o wiele łatwiej mi otworzyć paletę :)
OdpowiedzUsuńMam te cienie, mam też rozświetlacz, róż, podkład i olejek.
OdpowiedzUsuń